30 września 2014

Ambasadorka WINIARY

Dostałam piękną paczuszkę z portalu  Rekomenduj to z produktami firmy Winiary
Piekne pudełko z niespodzianką w środku




Powiem szczerze, że gdy dowiedziałam się, że zostałam wybrana to przetestowania nowych zup w proszku, to nie miałam zamiaru robić osobnego postu, ale już zaczęłam podpytywać rodzinę i znajomych co myślą o nich, czy korzystają i czy znają produkty tej firmy- bo co jak co,ale prowadząc bloga kulinarnego raczej nie promuje się takich potraw.
Do tej pory jestem zaskoczona, ile osób ma zupy w proszku w swoim codziennym menu.
I są to zarówno ludzie
-starsi- tak jak moja mama, która zawsze lubiła gotować, teraz coraz częściej jej się po prostu nie chce.
-single- nie gotują,bo dla kogo, a samemu zje sie cokolwiek.
-młodzi- najczęściej studenci, którzy naraz zostali rzuceni na głęboką wodę, oderwani od spódnic mamy :) ale nie tylko.
Nawet ( przyznaję się bez bicia) i mnie się zdarza taki dzień, że nie dość, że wszystko wyszło, a  i przygotować nie ma czasu, czy jestem cały dzień poza domem.
Może dlatego warto sprawdzać co się w takich daniach znajduję oto dwie zupy- grochowa i kartoflanka- właściwie ich skład:



 Nie wiem, ja dietetykiem nie jestem, ale nie widzę nic podejrzanego, no może ten wędzony tłuszcz zwierzęcy do mnie nie przemawia, ale reszt? chyba jest ok
A wy co o nich myślicie??

15 komentarzy:

  1. Też czasem, choć rzadko bazuję na zupach z torebki. Ale tylko na zasadzie "doprawienia" i nigdy nie traktuję ich jako głównego składnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie mój świat.Może jedynie barszcz czerwony dla koloru.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nigdy nie jadam zup z proszku. Kiedyś jak jeździłam jeszcze w szkole na wycieczki, to brałam ze sobą zupki do kubka. To był dobry sposób na rozgrzanie się chłodnym wieczorem, ale teraz już unikam takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś tak, odkąd prowadzę bloga kupiłam raz i wszyscy narzekali na ból brzucha. Powiedziałam nie wszystkim zupom w proszku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ech.. no nie dla mnie :) kuszę się jedynie na wyjeździe z góry, kiedy muszę zjeść coś ciepłego, a studencka kieszeń nie pozwala na nic więcej :)
    ale co do składu.. hmm.. nie ma źle, ale dobrze też nie :D wiesz, co mam na myśli? Np. karmelizowany cukier, ekstrakt drożdżowy- zazwyczaj nie dodajemy tego w domu do zup, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Reniuś....życzę udanego testowania. :) buziole

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak Christopher powiem, ze to nie mój świat. Nie czuje sie po nich dobrze, coś mnie odpycha. Ale ... barszczyk czerwony lubię i do pizzy bardzo chętnie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja niestety za nimi nie przepradam...jednak co domowe, to domowe:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raz na rok zjem taką zupkę, ale nie mogę za często. Ale fajna alternatywa dla zapracowanych i fajna paczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie jadam generalnie zupek z proszku... no może poza barszczem... ale faktycznie - jak trzeba coś szybko, to są niezastąpione....

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo Wam dziękuje za komentarze:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jadam zup z proszku, wolę te domowe, zależy kto co lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Takich nie jadam , ale ostatnio pojawiły się zupy babci Zosi z suszonych jarzyn, są świetne , gotujesz jak normalną zupę, a najbardziej urzekła mnie soczewica z warzywami do tego jajko sadzone i obiad gotowy :) pozdrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję testowania :)
    www.brulionspadochroniarza.pl

    OdpowiedzUsuń

witaj, będzie mi bardzo miło gdy zostawisz ślad po sobie:)