Mam tylko nadzieję, ze zostaniecie ze mną i będziecie wpadać:)
A teraz zapraszam na pyszną "Napoleonkę" - dwa kruche ciasta przełożone pyszną masą budyniową, najlepiej smakuje na trzeci dzień, ale prawie nigdy tyle nie wytrzymuje.
Zapraszam i polecam:)
Składniki:
Ciasto:
1 szklanka gęstej śmietany
4 szklanki mąki pszennej
2 kostki margaryny palmy lub masła
Masa:
1 litr mleka
1 szklanka cukru
4 łyżki mąki pszennej
4 łyżki mąki ziemniaczanej
5 żółtek + 2 całe jajka
1 1/2 łyżki masła
cukier waniliowy
Ciasto
Wszystkie składniki szybko, ale bardzo dokładnie zagniatam, dzielę na dwie części, wkładam do woreczków foliowych i do lodówki na minimum 30 minut.
Następnie ciasto wałkuje na wymiar blaszki.
Blaszkę wykładam papierem do pieczenia, nie mam potem problemu z wyłożeniem ciasta.
Ciasta piekę osobno, na złoty kolor w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 35-40 minut i studzę.
Krem:
Mleko zagotowuje i do gorącego dodaje masło.
Jajka i żółtka ucieram z cukrem, cukrem waniliowym w dość dużym garnku, dodaje obie mąki i bardzo dokładnie ucieram.
Do jaj, nie przerywając miksowania i bardzo wolno wlewam mleko.
Gdy masa już się połączy, garnek wstawiam na gaz i dalej mieszając, zagotowuję.
Trzeba bardzo uważać, bo lubią się robić grudki, ale jak się już zrobią to przecieramy przez sito albo miksujemy blenderem.
Ciepłą, ale nie gorącą masę wylewam na ciasto, przykrywam drugim, a wierzch posypuje cukrem pudrem.
Smacznego:)
Piękna kremówka Reniu :)
OdpowiedzUsuńWybaczam Ci tą nieobecność :))) Kochana chyba żadna z nas nie ma na tyle czasu ile by chciała poświęcić tym blogowym przyjemnościom. Ja wstawiam wpis co dwa - trzy dni, a już się zastanawiam na zwiększeniem odstępów bo zwyczajnie nie wyrabiam. Niestety mam zobowiązania i póki co muszę dybać. :D Trzymaj się kochana i nie zapominaj o nas. Buziole :**
Eluś dzięki:) niestety doba nie chce się naciągnąć- z obowiązków zrezygnować nie mogę, a z moich pasji nie chcę, żeby to pogodzić muszę trochę ograniczyć czas antenowy:)) Udanej niedzieli Ci życzę,bo słoneczna będzie na pewno:)
UsuńJa już się poczęstowałam na drugi blogu ale co tam takie pyszne , dawno takich nie jadłam więc chętnie jeszcze kawałek ,proszę.
OdpowiedzUsuńReniu dawno nie robiłam takich kremówek aż mi ślinka cieknie. Na następny weekend skorzystam z przepisu:)
Kaziu cieszę sie, że przepis przypadł Ci do gustu i oczywiście polecam:)
UsuńReniu, Lubię napoleonki. Mogę się oblizać na samą myśl o nich, więc częstuję się (wirtualnie) obiema napoleonkami.
OdpowiedzUsuńNie martw się, będę do Ciebie zaglądać, bo masz ciekawe przepisy, więc układaj sobie czas tak, jak Tobie pasuje :) Buziaki :)
Krysiu wielkie dzieki:) wiedziałam, ze na Tobie mogę polegać:)
UsuńReniu napolenonka wygląda tak pysznie...właśnie kawę piję i się rozmarzyłam:)
OdpowiedzUsuńAguś ciasto jest bardzo proste wypróbuj przepis bo warto:)
UsuńAle pyszna!! A ja postanowiłam nie jeść słodyczy :(
OdpowiedzUsuńjeden malutki kawałek nie zaszkodzi:)
Usuńcudownie Ci wyszła! wieki nie jadłam
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie:)
UsuńPyszna, bardzo lubię takie ciacha :-)
OdpowiedzUsuńmy też:)
Usuńkobieto! 3 dni patrzec na ciasto w lodówce!?
OdpowiedzUsuńtakiego umartwienia i święty by nie wytrzymał :-)
Dorotko ale ja nie pisałam żeby przez trzy dni patrzeć i podziwiać:)) mnie najbardziej wtedy smakuje, ale to też może dlatego że więcej już nie ma?
UsuńTo ciasto jest wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w 100%
Usuńspokojnie, na pewno Cię nie opuścimy :)
OdpowiedzUsuńA napoleonka boska-z chęcią wprosiłabym się na ciacho.. :)
Dzieki:) a na ciacho zapraszam:)
UsuńWspaniała napoleonka :)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńWspaniała i apetyczna.Miłego Nowego Tygodnia.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Agatko i również życzę spokojnego tygodnia:)
UsuńKiedyś piekłam je namiętnie, potem chyba mi się znudziły i o nich zapomniałam... Dzięki za przypomnienie....
OdpowiedzUsuńteż piekę rzadko, ale jest tyle innych fajnych ciast)
Usuńale dziś z blogów atakują mnie pyszności!:)
OdpowiedzUsuńNie tylko Ciebie:) człowiek robi sie strasznie głodny, jak poodwiedza ulubione blogi:)
UsuńDo trzeciego dnia to by u mnie nie dotrwała ta napoleonka. Chyba że w sejfie pod kluczem ha ha. Smaki mojego dzieciństwa, kusisz mnie tu a tak by się zjadło. I tam masa budyniowa pycha.
OdpowiedzUsuńmasa jest najlepsza:)
UsuńWłaśnie piję kawę i chętnie zjadłabym taką napoleonkę do kawy...
OdpowiedzUsuńA co do nieobecności - blog bywa bardzo absorbujący i trudno mu poświęcić tyle czasu, ile człowiek by chciał. Ja ostatnio też musiałam zmniejszyć tempo. Dlatego rozumiem i będę zaglądać.
Cieszę sie i dziękuje:)
UsuńDo mojej kawy brakuje tylko Twojej napoleonki :)
OdpowiedzUsuńproszę, częstuj się:)
UsuńUwielbiam
OdpowiedzUsuńja też:) dziękuje za wizytę i komentarz:))
Usuńwygląda bardzo smakowicie!
OdpowiedzUsuńi taka też jest- nam bardzo smakuje:)
UsuńPiękna napoleonka :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
dzięki:) ja też:)
UsuńTy nie masz czasu :D ... a co ja mam powiedzieć ... buziaki :)
OdpowiedzUsuńJoasiu, bo Ty sie misiami zabawiasz:)) cudnymi zresztą, a ja teraz mało co tworzę:)
UsuńUwielbiamy :) U nas też nie wytrzymuje tyle dni, zazwyczaj zjadamy ją przy pierwszym podejściu :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio wydzielałam, bo wiedziałam, ze dla gości nie starczy:)
UsuńNa sam widok slinka cieknie.
OdpowiedzUsuńdziękuję i polecam, nam smakuje od lat:)
Usuńa mi juz tydzień po głowie chodzą napoleonki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://gotujzkarolka.blogspot.com/
PS: Obserwuję. Mogę liczyć na to samo?
❤