Zaczynam sie gubić i nie wiem kiedy przeleciały mi trzy ostatnie dni.
Zapraw zamiast ubywać to przybywa, robota goni, a ja zaczynam myśleć o zimie.
Nie dlatego ze lubię, jestem ciepłolubna, ale w zimie mam chwilę oddechu i mogę nieco odpocząć
W zimie też będziemy wcinać wszystko to co teraz upycham w słoikach i to chyba jedyny motywator ;)
Dzisiaj coś na co wpadłam juz w ubiegłym roku- mój M nie przepada za bobem, ja z Małą możemy za to go jeść na okrągło- i tak powstał ten przepis.
W takiej formie ślubny wcina, więc postanowiłam przygotować kilka słoiczków i na zimę, gdy świeży bób nie jest juz dostępny, a mrożonego u nas nie widziałam.
Bób pasteryzowany (klik) używam do past, sałatek i innych przepisów(klik), a ten będzie na szybki obiad, bo wystarczy podsmażony boczek i wędlina ( nawet resztki) pajda dobrego chleba i gotowe.
To co dacie sie skusić na kilka słoiczków?
u nas bób jeszcze dostępny więc polecam.
Porcja na około 3 litry
Składniki:
1 kg bobu
2 kg pomidorów
4-6 z czosnku
2 marchewki (mniejsze)
1 pietruszkę
2 duże cebule
3-4 łyżki oleju
garść posiekanego koperku
łyżeczka soli
0,5 łyżeczki mielonego pieprzu
2-3 gałązki tymianku
kilka listków bazylii i oregano
Bób wrzucam do osolonego wrzątku i gotuję 5 minut.
Ma być al dente- 3krotna pasteryzacja zrobi resztę.
Ugotowany odcedzam, zalewamy zimną wodą i obieram skórki (jeżeli wam nie przeszkadzają można zostawić)
Pomidory parzę w wrzątku, ściągam skórkę i miksuję blenderem- część można pokroić w kostkę
Marchewkę i pietruszkę obieram i ścieram na dużych oczkach tarki do warzyw
Cebulę drobno kroję i szklę na oleju, dodaję marchewkę i pietruszkę, czosnek przeciśnięty przez praskę, przyprawy,zmiksowane pomidory i gotuję do miękkości warzyw.
Dodaję bób i posiekany koperek- zagotowuję, (w tym momencie wyciągam łodygi tymianku) przekładam do słoików i od razu zakręcam.
Pasteryzuję 30 minut.
Po upływie 24 godzin pasteryzuję ponownie i powtarzam ten proces po upływie kolejnej doby.
Polecam.
Coś fantastycznego, skoro fasolka to dlaczego nie bób? Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam przetworów z bobu. Na prawdę ciekawy pomysł ❤
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda Reniu :) Takie cuda to ja bardzo chętnie na zimę bym przygotowała, ale czy by wytrzymały do zimy to nie wiem :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że naprawdę bardzo mi się podobają ten przepis.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej można sporo zaoszczędzić zimą.
Dlatego zawsze chętnie wtedy robię słoiki.
Super pomysł. Tak lubię bób.
Pozdrowionka serdeczne :)
3x pasteryzowane! oj pracochłonne te słoiki to fakt, ale za to jakie pyszne zimą!
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób, coś dla mnie ☺
OdpowiedzUsuńświeżego bobu już nie mam :( a szkoda
OdpowiedzUsuńHehe nie dziwię się, że już o zimie post ^^ U mnie wczoraj to wytrzymać nie szło :///
OdpowiedzUsuńKocham bób, świetny pomysł, żeby zakonserwować go na zimę :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: https://smilingshrimp.blogspot.com
Jakie pyszności! Aż ślinka leci :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy bób ale w takim ciekawym wydaniu faktycznie jeszcze go nie jadłyśmy :D
OdpowiedzUsuńW takim wydaniu jeszcze nie jadłam, ciekawa propozycja. I zimą będzie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńPracowita jesteś jak pszczółka. Pomysły też sypiesz jak z rękawa. Bardzo mi się podoba tak przygotowany bób. Ja też go bardzo lubię ale jem go tylko w sezonie. Chętnie widziałabym u siebie w spiżarni kilka słoiczków z bobem.
OdpowiedzUsuńMiłego i ... spokojnego weekendu Reniu życzę :_)
Wygląda apetycznie - muszę spróbować takiej wersji. U mnie w markecie można czasem dostać mrożony bób, ale nie wiem czy smakuje on tak samo dobrze, jak latem :)
OdpowiedzUsuńoo to coś nowego, szkoda ,że już bobu nie ma bo z chęcią bym zrobiła
OdpowiedzUsuńWyglada przepysznie. Wypróbuję za rok, bo teraz juz bobu nie ma. A przepis sobie skradłam :)
OdpowiedzUsuń