Po grzybach zastał czas żurawiny i podobno mają obfite zbiory:)
i coś w tym chyba jest, bo tak taniej świeżej żurawiny u nas jeszcze nie było
Ja za żurawiną nigdy nie przepadałam- ale też znałam tylko suszoną, teraz gdy spróbowałam przetworów ze świeżej przekonują się do niej coraz bardziej.
Dostałam sprawdzone przepisy i pewnie wrzucę je jeszcze w tym roku, bo nigdy nie wiadomo jak będzie w następnym, a mam nadzieję że komuś sie przydadzą.
Dzisiaj przepis na sok,.
Chociaż sok to chyba za dużo powiedziane, bo tutaj żeby go otrzymać trzeba go gotować, a mnie sok kojarzy sie z czymś bardziej surowym.
Choć właściwie, jak przygotowuje sok w sokowniku to też jest ściągany na parze.
Przepis od Mamy, podobno z gazetki kościelnej, od sióstr, hm tylko jakich?
Nie wiemy:)
ale jest nieco przeze mnie zmodyfikowany, po odciśnięciu soku, zostało jeszcze dużo owoców pełne smaku i soku i żal było tego wyrzucić.
Przejrzałam jeszcze raz przepis od Beatki (klik) i pomyślałam, ze jest nawet podobny- wlałam jedną butelkę soku, zmiksowałam, ponownie zagotowałam i przełożyłam do wyparzonych słoiczków- odstawiłam i mam pyszny dodatek do wędlin, mies i serów.
Mimo dodania cukru i sok i konfitura jest kwaskowata i gdzieś tam w tyle gorzkawa- przepyszna!
A od Beatki dostałam już przepis na brusznicę (klik) jest świetna, ale tych w tym roku u nas nie było, a szkoda :)
Polecam:)
Składniki:
500g żurawiny
25 dag brązowego cukru"Diamant"
1/2 l wody
sok z połowy cytryny
kawałek imbiru ( ominęłam)
Żurawinę myję i dokładnie osuszam, zasypuję na noc cukrem ( nie wiem czy to ma sens, bo nic sie po nocy nie zmieniło, ale jak było w przepisie tak zrobiłam)
Rano dodaję 0,5l wody i sok z cytryny ( oraz imbir)- gotuję od momentu wrzenia przez 10 minut.
Przecedzam i wlewam do wygotowanych słoiczków lub butelek, dokładnie zakręcam i odstawiam do wystygnięcia- nie trzeba pasteryzować.
I tyle, szybko i prosto:)
I gwarantuję wam, że ten sok wiele sie różni od tego który można kupić- jest bardziej aromatyczny i gęstszy - po prostu przepyszny, bo o zdrowotności pisać chyba nie trzeba:)
Ajjj! Idealna! Do oscypka czy zimowej herbatki :D
OdpowiedzUsuńNieraz już słyszałam o takiej żurawince.
OdpowiedzUsuńStaram się wybierać jedynie bardzo zdrowe produkty, więc żurawinka kusi. Mniam!
Pozdrawiam! :)
Miałam w ogródku krzaczek żurawiny. Niestety nie uchował się. Chorował i usechł. Żurawinę jadła bym codziennie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam żurawinę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:)
xxBasia
Żurawina jest przepyszna i jaka zdrowa! :)
OdpowiedzUsuńhttp://smilingshrimp.blogspot.com
Uwielbiam żurawinę - do ciast i mięs :) Bez niczego tez chętnie zjadam :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, jak świetnie musiało to smakować :) Ja niestety żurawinę jadam tylko w formie suszonej.
OdpowiedzUsuńNiedawno po raz pierwszy miałyśmy świeżą żurawinę i się w niej zakochałyśmy :D
OdpowiedzUsuńDżem robi się z nich błyskawicznie a jaki jest przepyszny <3
W takiej wersji nie znam, ale nieraz stosowałam do ciast i mięs
OdpowiedzUsuńYummy! This looks so delicious! I follow you. Please follow back ;)
OdpowiedzUsuńA gdzie można kupić świeżą żurawinę? Jeszcze się nie spotkałam...
OdpowiedzUsuńja kupuję na targu, ale kiedyś widziałam ja w w której z sieci- tylko której?
UsuńJako, że żurawinę jeść muszę (bo to zdrowe na nerki a ja mam chore) to jej nie lubię :D bo jak coś muszę, to się buntuję :)
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za suszoną, ale tak świeża to już zupełnie inna bajka:)
UsuńJa lubię żurawinę, przepis jest bardzo ciekawy :-)
OdpowiedzUsuńMoja ciotka robi dobry kisiel żurawinowy...