W ostatniej, bo sezon na świeży, prosto z krzaczka bób u mnie definitywnie się zakończył, choć będzie jeszcze jeden przepis z nim w roli głównej.
Jeżeli macie jeszcze dostęp to polecam:) Kopytka podałam po polsku, czyli z masełkiem i bułką tartą- pychota!! tylko mój mięsożerca miał niezadowoloną minę, choć swoją porcję zjadł:)
450 g bobu
150g mąki pszenne
1 duże jajko
mały ząbek czosnku
sól i pieprz do smaku
Dodatkowo:
1/3 kostki masła
4-5 łyżek bułki tartej
Bób gotuję w wrzącej wodzie z szczyptą cukru i soli około 8-10 minut.
Ugotowany przelewam zimną wodą i obieram ze skórek.
Bób miksuję blenderem, niezbyt dokładnie, lubię czuć kawałki jarzyn:)
Dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek i resztę składników.
Doprawiam solą i pieprzem, dokładnie wyrabiam masę.
Na stolnicę wysypuje trochę mąki, z ciasta formuje wałek i kroję małe kluseczki.
Kluseczki wrzucam na wrzącą , osoloną wodę i gotuję około 1-2 minut.
Bułkę tartą podprażam na suchej patelni, aż lekko zbrązowieje, dodaję masło i mieszam do jego rozpuszczenia.
Moje uwagi:
- można je podać z kurczakiem, lekko doprawionym cebulką i kminkiem, żeby nie zabił smak bobu.
- ciasto jest miękkie, ale nie dodawajcie więcej mąki, zrobią się gumowate, a takie już nie będą smaczne.
Renia...kopytka Szreka? :D Pomysłowy Dobromir ::)) buziole
OdpowiedzUsuńhehe, na Szreka nie wpadłam, ale on miał chyba brązowe kopytka?:)
Usuńświetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńReniu, ja do Ciebie po prostu nie mogę zaglądać... Twój blog bardzo mi się podoba, bo zawsze można coś od ciebie ściągnąć, ale ja chcę zrzucić parę kilogramów, bo mi trochę przybyło w pasie?! A jak zajrzę do Ciebie, to pożarłabym wszystko?! Chyba nawet razem z lodówką?! Tak pięknie obrazujesz te potrawy, że oglądając już można obślinić się do kolan;) A więc, od dziś zawsze będę zaglądała do Ciebie po posiłku. Ok? Pozdrawiam Cie bardzo gorąco;)
OdpowiedzUsuńoj, bo sie zaczerwienie, jak moje porzeczki:) Małgosiu zaglądaj kiedy tylko chcesz, będzie mi niezmiernie miło:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Reniu , spróbuję . Już czuję , że pychota. Tylko z Twoich przepisów teraz korzystam:)
OdpowiedzUsuńKaziu strasznie się cieszę i jest mi bardzo miło:) mnie kopytka bardzo smakowały, fajna odskocznia od tych tradycyjnych, dlatego polecam:) buziaki:)
UsuńWidziałam już kiedyś "bobytka" na blogu: http://trzaskiwkuchni.blogspot.com/2011/07/bobytka.html i przymierzałam do do zrobienia takich zielonych klusek, ale bób ląduje w moim żołądku :) wspaniale wyglądają:) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńmam już kopytka Szreka, teraz bobytka:) fajnie:) Beatko ja miałam tyle bobu, że samego też się najedliśmy na cały rok:) miłego dnia
UsuńJak dla mnie świetne danie, ale wiem, że u mnie w domu kręcili by nosem, bo "za zielone i bez mięsa" :)
OdpowiedzUsuńu mnie jest pół na pół, ale kto gotuje to rządzi ( w garach oczywiście:)
Usuńooo.. bardzo się cieszę, że zainspirowałam! Nawet nie wiesz jak mi miło :)
OdpowiedzUsuńWyszły ci super!
ha, a jak mnie było miło, jak je jadłam:))
UsuńKolejne danie, które zachwyca :) Pysznie, łatwo czego chcieć więcej? ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie:) jeść trzeba, lubimy zjeść smacznie, a robi się szybko i do tego tanie danie :)
UsuńOryginalny i bardzo ciekawy przepis, musiało być pysznie :)
OdpowiedzUsuńoj, było:)
UsuńCiekawy przepis :) Renia placki z kalafiora zostały przebojem roku, trochę zmodyfikowałam przepis ... ale pycha :) pozdrówki
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Joasiu:)
Usuń:D
Usuńmmmm.... kiedy widzę takie zdjęcia cierpię na ślinotok.....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Śliczne kopytka! ; )
OdpowiedzUsuńPyszności. *.*
Jaki super pomysł na te kopytka, mniam :)
OdpowiedzUsuńZ bobem jeszcze nie jadłam, kolorek cudo. Rzuć mi jednego albo cały talerz :-)
OdpowiedzUsuńMadziu cały talerz jest Twój:)
UsuńZielonych jeszcze nie robiłam . Wyglądają wspaniale! ;)
OdpowiedzUsuńCudny kolorek :) Chętnie bym zjadła!
OdpowiedzUsuń