Myślałam, ze sezon zapraw mam juz za sobą, ale dostałam słoiczek i przepis na coś co wcześniej nie spotkałam, a i w necie nie ma nic pod tą nazwą.
Dostałam ją od Mamy, a Ona od swojej dobrej Koleżanki- takie przepisy uwielbiam i jak tylko mogę gromadzę w moim zeszycie i blogu.
Co to ciuć-pajs?
Nie mam pojęcia z jakiej kuchni przywędrowała i dlaczego taka nazwa, ale to ostra pasta paprykowa.
Powiedziałabym nawet że jak na nas bardzo ostra, ale smak uzależnia- spróbujesz raz, krzywisz sie i za chwilkę sięgasz po następna porcję:)
Na pewno zastępuje ketchup i tak też go zjadamy, choć ostatnią łyżkę dodałam do zupy pomidorowej i było pysznie:)
W mojej wersji już nieco łagodniejsza, ale kto lubi ostre to w nawiasach podam oryginalną gramaturę
Zamiast przecieru pomidorowego w słoiczkach można dodać ten w płynie, ale trzeba dużej gotować, żeby płyny odparowały
Składniki:
3 kg papryki czerwonej
20og papryki chili ( 300g)
2 główki czosnku
200g przecieru pomidorowego
1 szklanka oleju
0,5 szklanki octu
3-4 łyżeczki soli (do smaku)
0,5 szklanki cukru
5 liści laurowych
10 ziarenek ziela angielskiego
Papryki myję i oczyszczam z gniazd nasiennych, a następnie razem z czosnkiem mielę w maszynce do mięsa.
Dodaję sól, przecier pomidorowy, cukier, olej i gotuję 20 minut
Do pulpy dodaję liście laurowe i ziele angielskie gotuję kolejne 10 minut.
Teraz dopiero dodaję ocet i gotujemy kolejne 10 minut.
Można jeszcze doprawić, cukrem czy solą .
wyjmuję liście laurowe i jak się da ziele angielskie.
Teraz moje zmiany:
Pulpę zmiksowałam blenderem, nie lubię takiej ziarnistej konsystencji, ale można ten krok ominąć.
Gorące przekładam do wyparzonych słoików, oczyszczam gwinty, zamykam wyparzonymi zakrętkami i odwracam do góry dnem do całkowitego ostudzenia.
Ci co tu wpadają, wiedzą, ze prawie wszystkie przetwory pasteryzuję i tak było i tym razem- gorące włożyłam do gorącej wody, a że słoiczki małe to 10 minut wystarczyło:)
To jak- skusicie się?
Świetny przepis. Uwielbiam kryć takie skarby w słoiczkach, idealna do makaronu ale nie tylko ...
OdpowiedzUsuńZ tą ciućpasją bywa różnie, co wieś to inna pieśń. Ostatnio sporo siedzę w różnych archiwach i przeglądam kuchnie i zwyczaje regionalne. I chyba z tydzień temu na nią natrafiłam. W jednym regionie jest to potrawa z mleka, tartych ziemniaków i mąki, podawane z smazonymi żeberkami. Inni pisali, że to jak u Ciebie Reniu przeróżne pasty, a jeszcze dla innych ciućpasja to groch z kaszą odpowiednio doprawiony. I bądź tu człeki mądry. Ale Twój przepis bardzo mi się podoba, bardziej niż te ziemniaki utarte gotowane z mlekiem. Buziole
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc też nie znam, a nazwa dość egzotyczna ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi zabawnie, wygląda apetycznie :-). Zdjęcia rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńPrzepis łatwy i godny zapamiętania.
Idealna na przykład na pizzę :-P
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, takie pasty uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńPrzepis fajny, ciekawy i kuszący. A nazwa? Intrygująca na tyle, że z ciekawości po przeczytaniu chętnie się sięgnie po przepis, żeby doświadczyć co to takiego.
OdpowiedzUsuńNo, nie powiem... chciałabym mieć taki słoiczek :)
Robię z mamą coś podobnego, jest pyszna :-)
OdpowiedzUsuńPychota :)
OdpowiedzUsuń