Przepis znalazłam na blogu Olgi Smile ale przerobiłam go po swojemu tzn dostosowałam do tego co akurat miałam w spiżarni:)
Przetestowałam też przepis na zupach i powiem jedno- zupy były pyszne :)
Nie muszę już teraz gotować wywaru, wyciągam z zamrażarki, dodaję do wody i mam wywar warzywny gotowy.
Pasta nie zamarza- jest dość mocno słona, dlatego trzeba się wstrzymać z doprawianie do końca.
Polecam Wam gorąco.
Ps.
Jedna uwaga- następnym razem dodam odrobinę więcej ziela angielskiego i liścia laurowego, których się bałam dodawać teraz są mało wyczuwalne, a następnym razem dodam też mniej soli:)
Składniki:
por- miałam około 160 g razem z zieloną częścią
400g warzyw mieszanych ( 3 małe marchewki, pietruszka, 1/2 średniego selera)
100g soli
3 duże ząbki czosnku
2,5- 3 cm imbiru ( cienki kawałek)
3 liście laurowe
7 ziarenek ziela angielskiego
3 łyżki maggi
Obrany imbir, czosnek, połowa soli i pokruszone liście laurowe z zielem angielskim rozdrobniłam blenderem na papkę.
Warzywa obierałam, starłam na małych oczkach, zasypałam pozostałą solą i odstawiłam na bok, aż puściły sok- około 1 godziny
Następnie dodałam papkę z przypraw plus maggi i dusiłam do miękkości warzyw około 30 minut- zostawiłam do wystudzenia
Całość zmiksowałam na jednolitą papkę, podzieliłam na mniejsze porcję i włożyłam do zamrażarki.
Taka ilość soli nie pozwala zamrozić i kiedy potrzebuję mogę nabierać potrzebną ilość łyżką.
Jak na razie na 2 litry wody dodawałam 1,5 łyżkę papki warzywnej lub 2 przy dodaniu do zupy ziemniaków
Polecam!!
Ooo,świetne,nie słyszałam o takich:)
OdpowiedzUsuńAguś ja też wcześniej nie słyszałam, a przepis można zmodyfikować w/g swoich preferencji:)
UsuńBędę jeszcze kombinować ale i ten przepis mi spasował- lepsze takie niż chemia:)
świetny dodatek do zup:)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńReniu, fantastycznie. Przepis zapiszę. Często zamrażam wywar, żeby mieć bazę. A, tak będzie jak znalazł. Super. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się Krysiu, że przepis się spodobał:)
UsuńWspaniały pomysł, na pewno wykorzystam Twój przepis :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę:) pozdrawiam:)
UsuńPodziwiam ciebie za bulionetkę. Za kupnymi nie przepadam ale twoją bym wykorzystała. Zero chemii :-)
OdpowiedzUsuńMadziu ja raczej unikam kupnych, choć czasami i mnie się przydarzy, ale wolę jednak przygotować sobie porcyjkę i zamrozić:)
Usuńzdrowo i pysznie:) też nie korzystam z gotowych bo uważam że są niezdrowe:) przepis na pewno wykorzystam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i proszę o opinię:)
UsuńSuper pomysł, żeby ograniczyć chemię. Dzięki, wykorzystam :)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńKoniecznie muszę wypróbować;))))) Fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu:)
UsuńO jaka Gospocha :) brawo Reniu świetna metoda na ułatwienie sobie życia, buiole
OdpowiedzUsuńTak Eluś można sobie, a wręcz trzeba ułatwiać sobie życie:)
Usuńbardzo mi się podoba dodatek imbirowy, super smak:)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz to można dodać ciut więcej- w tej ilości jest ledwo wyczuwalny a nadaje pysznego smaku i zapachu:)
UsuńNiestety, w dostępnych w sklepach "maggi" jest sama chemia :-( Zdecydowanie pominęłabym ten składnik, dodając np. suszony lubczyk (kiedyś prawdziwe "maggi" było robione z jego ekstraktu). Pozdrówka!
OdpowiedzUsuńWitam:) teraz też dodaje lubczyku, ale w zimie nie mamy wyboru i ratujemy się tym co jest dostępne:) suszony lubczyk też ma inny smak i nie jest taki intensywny- trzeba by go było dodać o wiele więcej, przez co i wygląd bulionetki zmieniłby się na szary, a to też ma wpływ na wygląd zupy czy wywaru.
UsuńCzasami odrobina chemi jest lepsza od typowych rosołków, które są w 100% chemią
pozdrawiam serdecznie:)
Szkoda, że nie ma przepisu na ekstrakt z lubczyku, to byłoby dopiero coś ;-) Pozdrawiam
UsuńZ tego co ja wiem, to wczasach gdy nie było jeszcze tak dużego przemysłu to przyprawę maggi robiono z korzenia lubczyku, a z liśćmi i łodygami trzeba by poeksperymentować, na domowe potrzeby pewnie można by cos przygotować:)
Usuń